Aktualności

Dzień czwarty: owocować POKOJEM!

31 lipca 2019 23:45

„Ześlij deszcz”, „Jak ożywczy deszcz” itp. Nie, nie zdążyliśmy zaśpiewać tych hitów. Po prostu zaczęło padać. Ale jak zwykle (mamy szczęście) po jutrzni i medytacji. Zdążyliśmy schować brewiarze...

„Ześlij deszcz”, „Jak ożywczy deszcz” itp. Nie, nie zdążyliśmy zaśpiewać tych hitów. Po prostu zaczęło padać. Ale jak zwykle (mamy szczęście) po jutrzni i medytacji. Zdążyliśmy schować brewiarze. I nie było jakiegoś szczególnego narzekania. Pojawiały się nawet komentarze w stylu: ludzie tutaj ostatnio modlili się o deszcz – fajnie! – pójdzie na nasze konto :-)

Jeśli pod koniec etapu ktoś zastanawiał się, czy na pewno będzie śniadanie i czy przypadkiem nie pogonią nas dalej – do Turska. I jeśli ktoś miał straszliwą wizję głodu, to musiał przeprosić Bożą Opatrzność za brak wiary. Niezawodna Niebieska Służba Stołu natrafiła „przypadkiem” na wiatę dla turystów – dokładnie na 100 metrów przed postojem i oczywiście, że natychmiast zaadoptowała na pięciogwiazdkową restaurację :-)

A tak w ogóle to dzisiaj wszystko „kręciło się” wokół tematu spowiedzi. Zaraz po śniadaniu, ponieważ jak zawsze (no prawie zawsze) szliśmy jako pierwsi, „zgarnęliśmy” wszystkich księży do grupy, żeby zaraz po dojściu usiedli do konfesjonałów. Dobre świadectwo dali nam kapłani, bo sami już w drodze się spowiadali.

Po przyjściu do Turska mieliśmy jeszcze sporo czasu na rachunek sumienia i spokojne przystąpienie do sakramentu pojednania. To słynne sanktuarium zamieniło się w wielką świątynię pojednania. Adoracja eucharystyczna, odpowiednie pieśni – tworzyły niezwykłą atmosferę skupienia – a my  powracaliśmy do jedności z Kościołem. Duch działał, a my otrzymywaliśmy Jego dary, by zebrać upragnione owoce. I doświadczyć tego omawianego dzisiaj – POKOJU WEWNĘTRZNEGO!

Na Mszy, podczas kazania, usłyszeliśmy o Chrystusowym pokoju, który można osiągnąć  będąc tylko „tu i teraz”. To nic nadzwyczajnego, a mimo to, tak często poświęcamy się „gdybologii” – mówił ks. Marcin.

Uwielbienie jakie wybrzmiało po Komunii ewidentnie „wymknęło się spod kontroli” – spokojnie, wszyscy żyją. Doświadczyliśmy pokoju oraz radości, której nie chciało się przerywać. To było święto! Nawet obiad wydawał się być bardziej niedzielnym, no bo jak tu się nie cieszyć skoro „brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (zob. Łk 15,32).

Podsłuchane:
Doda i Olaf wychodzą z obiadu i pytają ks. Marcina:

– Kawa była?

­– Była! :-)

– Olaf; to ja wypuszczam Niebieską, a Ty od razu jedziesz witać ich na następnym postoju!!!

Ale my naprawdę aż tak szybko nie chodzimy :-P

Zajrzyj, co u nas!